Hej wszystkim.
Nie jest źle.
1.Zaliczyłam sprawy urzędowe.
2.Kupiłam samochód.
3.Przetrwałam bez drugiej połówki obok.
4.Nadal ogarniam szkole.
5.Gdy potrzebowałam pomocy- dostałam ją.
6.Nie zaklimatyzowałam się .
Krótkie wyjaśnienia:
1. Sprawy urzędowe- moje podejście było proste. Robię wszystko po raz pierwszy i o tym informuje na wejściu. Nikt nie był niemiły, a obsługa w urzędzie skarbowym i w zusie bardzo pomocna, zaczynajac od panów z ochrony, którzy stali na straży, abym sobie poradziła.
2. Kupiłam samochód- trochę to trwało, niestety u nas na podkarpaciu rynek wyczyszczony, co utrudniało znalezienie odpowiedniego pojazdu. Gdyby był mąż na miejscu, lokalizacja nie byłaby ważna, wskakujemy oboje w samochód i możemy jechać oglądać autko nawet na drugim końcu Polski. Tu jednak byłam zależna od innych osób i musiałam się dostosować pod ich dostępność czasowa. Polowanie trwało dłużej, ale udało się i auto mam, a co z tym idzie, również część mojej niezależności.
3. Przetrwałam bez drugiej połówki obok. Jednak mąż/partner się przydaje i tej najbardziej niezależnej kobiecie/osobie. Moim zdaniem- jeśli decydujemy się na partnerstwo- to nie udowadniajmy nikomu, ze sami damy sobie radę, bo chyba po to to partnerstwo wybraliśmy, aby dawać sobie radę razem. Ale jak sytuacja wymaga, wiemy, ze samemu tez się uda!
4. Nadal ogarniam szkole. Oj systemie- nie wiem czy jesteś lepszy czy gorszy niż ten angielski. Na pewno więcej czasu spędzamy na nauce w domu. Pytanie, czy to lepiej czy gorzej? Czy nauka w domu, przygotowania do odpowiedzi, sprawdzianów, kartkówek pomaga w zdobyciu i utrwaleniu wiedzy czy nie? Czy i bez tego wszystkiego dziecko zdobędzie wiedze umiejętności, które pozwolą mu wytrwać w dzisiejszym świecie?
5. Gdy potrzebowałam pomocy, dostałam ja. Potrzebowałam kogoś z hakiem i liną do odholowania. W UK musiałabym dzwonić po pomoc drogowa, tu zadzwoniłam do taty, brata, siostry i pomoc załatwiona w kilka chwil. Bez większego stresu.
6. Nie zaklimatyzowałam się. Tu mam dylemat, bo nie wiem jaki jest tego powód. Mam rutynę dnia bardzo podobna do tej w uk… no może wcześniej wstaje i podróż do szkoły i z powrotem trwa dłużej. Drugi natomiast jest taki, ze chyba nigdy „ sie nie odklimatyzowalam”.
Czy jest idealne?
Miewam ciężkie dni, ale nie są one związane z samym powrotem, ale z innymi sprawami.
Gdy pytają mnie tu w Pl jakie mam wrażenia po powrocie, to odpowiadam, ze pozytywne, bo przecież po to przyjechałam, aby było lepiej… wiec staram sie nie zmieniać ani na chwile swojego nastawienia.

Ciekawe wnioski. Czekalam na jakies aktualizacje 🙂 A dlaczego mąż nie jest z Toba? Gdzies mi to umknelo.
PolubieniePolubienie
Plan był taki od początku, ze on zostaje do końca roku 🙂
PolubieniePolubienie