Tak sobie pomyślałam, ze warto zrobić małe podsumowanie naszego półrocznego obecnie pobytu w Polsce. Postaram się w tym poście nie wchodzić w szczegóły.
Negatywy:
- Jest teraz zima, ja nie lubie zimy bez śniegu. Nie chce mi się wychodzić- wniosek w zimie mam dużo mniej ruchu niż w uk o tej samej porze ze względu na pogodę.
- Mało rozrywek dla dzieci w naszej okolicy- w większość miejsc trzeba dalej i nie można dojechać w ciągu 10 min nad morze 😦 .
- Brak czasu dla siebie w weekendy- serio, tu ciagle coś sie dzieje, ktoś odwiedzi, kogoś trzeba odwiedzić etc ( ale wszystko w normie, bez szczególnego narzucania się).
- Brak bezglutenowych opcji w kartach w restauracjach/barach. Brak gotowych kanapek gf czy innych snacks w sklepach/ kawiarniach. Boli bardzo, gdy jesteś celiakiem, tym bardziej, gdy masz dorastające dziecko w domu, które z niby błachego powodu może odczuwać wykluczenie.
- Mniejsza różnorodność bezglutenowych produktów w sklepach oraz duża różnica w cenach. Jednym słowem bezglutenowe jedzenie jest dużo droższe w PL niż w UK.
- Dzieci nie są już tak chętne na spędzanie czasu z rodzicami- wolą spędzać go z równieśnikami.
- Jedzenie w zimie- mniejsza różnorodność w warzywach obiadowych- a może to jednak ich cena, a nie dostępność robi różnice?
Pozytywy:
- Kierowcy jeżdżą ostrożniej niż 10 lat temu, przepuszczają w mieście, gdy wyjeżdzasz z bocznej na główna i są bardziej cierpliwi- jednak jesteśmy jeszcze lata za UK, nadal jest więcej bezmózgowych gatunków na drogach w PL niż w UK.
- Ludzie- mieszkam na wsi- tu chyba więcej nieznanych mi nastolatków powiedziało do nas dzień dobry przez ostanie pół roku, niż w uk podczas całego mojego pobytu ( tam ci z osiedla się wcale nie odzywali). Ogólnie nie mamy problemów z niemiłą obsługa w w sklepach czy urzędach (ale rzadko te urzędy odwiedzamy). Chociaż dzisiaj jedna ekspedientka zablokowała mi wózkiem droge i sama musiałam sobie ten wózek przesunąć!
- Nauczyciele- myślałam, ze będą mniej wyrozumiali, ale chyba jednak szkoła (ogólnie chodzi mi o podejście nauczycieli do dzieci) nieco się zmienia i nawet tak ruchliwe dzieci jak moje, mogą lubić do niej uczęszczać.
- Ludzie żyją swoim życiem i korzystają z tego co maja. Ja mam w swoim otoczeniu ludzi, którzy na prawdę nie narzekają na swoje życie i starają się z niego korzystać na tyle ile mogą. Andrzejki, sylwester, ostatki- nie ma problemu, lubią się spotykać z innymi i wcale nie kończy się to wielkimi „zgonami”. Rodzice zabierają dzieci na basen, łyżwy, narty, trampoliny, ogólnie nie widzę zbytniego oszczędzania w tych swetrach.
- Samochody- nie dorównujemy UK, ale chyba era 20latkow na drodze się już skończyła.
Jak wpłynęła przeprowadzka na moje samopoczucie psychiczne?
Jestem spokojniejsza, wysypiam się lepiej i nie mam wrażenia, że życie ucieka mi przez palce. Nic nie muszę, łatwiej jest mi odpuścić i nie spieszyć sie. Nie mam potrzeby rozmawiania z rodzicami w szkole, na placu zabaw etc i nie czuje się odizolowana jeśli ktoś ze mną nie zagada.
Życie płynie dalej, przeprowadzka do innego kraju wcale nie oznacza, ze ominął nas życiowe problemy. One ciagle są- te rodzicielskie, małżeńskie, finansowe, szkolne, te w pracy. To chyba doświadczenie i sposób życia wpływa na to w jaki sposób je odbieramy i jak sobie z nimi radzimy. A taka przeprowadzka pozwala nam spojrzeć na to nasze życie z innej perspektywy.
W pozytywach i negatywach nic nie ma, sa tylko dwukropki. Czy to jakis przemyslany zabieg czy cos sie nie wyswietla?
PolubieniePolubienie
Chyba coś się jednak nie wyświetla, będę musiała sprawdzić, chociaż u mnie wszystko wydaje się być Ok.
PolubieniePolubienie